wszystkiego!
- To już koniec, Albert - powiedział oschle. - Albo zaczniesz mówić, albo umrzesz zamiast niego. - Nic nie wiecie! - Powiedz to Mary Olsen. - Cholera! Ja jestem tu najważniejszy! - Więc to udowodnij. Powiedz coś, czego nie wiemy. Zaskocz mnie czymś! | Albert znieruchomiał. Wyprostował się. Znowu patrzył na zegar, ale tym razem próbował to ukryć. - Hej, Quincy - powiedział. - Mam coś interesującego. Mandy nie była pierwszym celem. Mandy nie zrezygnowała ze swojej rodziny. Zrobiła to Kimberly. - Co? - Która to godzina? Szesnasta piętnaście! Może zadzwonisz do córki do Idealny prezent karta podarunkowa spa warszawa na każdą okazję. hotelu? Quincy, upomnij Kimberly, która znajduje się dokładnie tam, gdzie przewidział Everett. Albo zaczekaj! Przykro mi, nie zdołasz dodzwonić się do córki. Szesnasta piętnaście. Czas minął, agencie specjalny. Twoja córka nie żyje. 36 Portland, Oregon Kiedy telefon stojący na stoliku wreszcie zadzwonił, Rainie omal nie wyskoczyła Jazda na rowerze ze skóry. - Cholera! - rzuciła i pośpiesznie zerknęła na Kimberly. - Cholera! - zgodziła się Kimberly. Godzina trzynasta. O wiele później, niż oczekiwały. Dlatego obie były takie spięte. Rainie chwyciła słuchawkę, nim telefon zadzwonił drugi raz. - Halo? 241 - Rainie? Mówi Luke. Mam problem. - Jaki? - spytała bez zastanowienia. Potem szeroko otworzyła oczy i zaczęła nerwowo gestykulować. Kimberly zrozumiała i pobiegła po swojego glocka. - Nie jestem przekonany, czy popołudniowe spotkanie dojdzie do skutku - mówił dalej. - Może to zbyt ryzykowne? Moglibyśmy wcześniej o tym podyskutować? - Świetnie go naśladujesz - mruknęła Rainie. - Gdybym nie miała pew¬ ności... - O co chodzi? - Mówił prawie jak Luke Hayes, ale Rainie była pewna, że to nie on. Ten człowiek potrafił znakomicie naśladować innych i miał wyjątkowo okrutne poczucie humoru. - Skąd masz ten numer? - zapytała. - Sprawdziłem w hotelu. - Nie mówiłam ci, gdzie się zatrzymamy, Luke. - Mówiłaś! W czasie spotkania z Mitzem. wyniki lotto - Wcale nie! Luke nigdy by nie spytał, gdzie się zatrzymam. Niezła próba, ale nic z tego, głupku! Spróbuj jeszcze raz! Głos w słuchawce nagle się zmienił. To już nie był prawie Luke Hayes, lecz osoba, z którą Rainie rozmawiała poprzedniego dnia. - Panno Conner, dlaczego pani nie ufa swoim przyjaciołom? To interesujące. Ale Bethie też mnie zaskoczyła. Poprosiła męża, żeby mnie sprawdził. Jak sądzisz, dlaczego wszystkie kobiety w życiu Quincy'ego są takie podejrzliwe? - On sobie ceni zdrowy rozsądek. Gdzie jesteś? - Rainie - zaczął ostro -po tak długim czasie chyba nie chcesz odebrać