całusa.

  • Adela

całusa.

09 August 2022 by Adela

– Jennifer! – zawołał. W tej chwili z cienia wyłonił się mężczyzna z pistoletem wycelowanym w kobietę. Bentz potknął się z wrażenia. – Policja. Stać! – Polecił Reuben Montoya z kamienną twarzą, z palcem na spuście. – Jada Hollister, jest pani aresztowana. Póki łódź płynie, ma czas. Znajdzie drogę ucieczki... jakoś. W kółko chodziła po klatce, szukała drogi ratunku. Na darmo. Kamera jest poza jej zasięgiem, w przeciwieństwie do cholernego albumu z wyblakłymi zdjęciami i smugami krwi. Najwyraźniej psychopatka nakręcała się, plamiąc krwią, swoją albo cudzą, zdjęcia Bentza. No dobrze, album w skórzanej oprawie jest na wyciągnięcie ręki. Wysunęła dłoń i przekładała ciężkie stronice. Z narastającym przerażeniem patrzyła na sceny z życia Bentza: Rick i James jako dzieci. Rick w szkole średniej, w rękawicach bokserskich, przy worku treningowym. Rick w college’u, w akademii policyjnej... i młodsza wersja porywaczki, z Rickiem w barze, oboje uśmiechnięci, z papierosem i drinkiem, najwyraźniej razem. Tak jak mówiła. Psychopatka i Bentz byli parą. Porzucił ją – dwukrotnie. Dla Jennifer. Sama to powiedziała, a zdjęcia stanowiły potwierdzenie. OIivia zagryzła wargi i oglądała sceny z jego życia z Jennifer, z innymi kobietami, zapewne po rozstaniu z żoną. Znowu pojawiła się porywaczka. Tym razem już nie uśmiechała się tak promiennie. Skąd taka obsesja? Olivii było niedobrze. Przewróciła jeszcze kilka stron, kolejne wspólne zdjęcia rodziny, a potem... potem pojawiła się ona. Ślub. Ona i Bentz na imprezach dobroczynnych. Oczy zaszły jej łzami, gdy widziała łączącą ich miłość utrwaloną na fotografiach. Błysk w jej oku, uśmiech na twarzy Ricka. Boże, co się z nim stało? Serce bolało ją na myśl o wszystkim, co straciła. A teraz już za późno. Psychopatka nie zadowoliła się śmiercią Jennifer. Jeśli już, to tylko spotęgowało jej obsesję na punkcie Ricka Bentza, a nowym celem stała się O1ivia. A teraz, tak jak kiedyś Jennifer, zginie w starannie zaplanowanym, wyreżyserowanym wypadku. O1ivia zamknęła oczy. W tym momencie poczuła ostry ból w podbrzuszu. Tak ostry, że wstrzymała oddech. Boże drogi. Oparła się o pręty, zacisnęła na nich dłonie, kłykcie pobielały pod wpływem przeszywającego bólu. Czuła, że łódź przyspiesza, pruje wodę, mknie na miejsce ostatecznego spoczynku. Ból powoli ustępował. Uniosła głowę, odetchnęła głęboko. Nic jej nie będzie, ani jej, ani dziecku. Znajdzie jakiś sposób, by ich wyciągnąć z tej mami. Musi tylko pomyśleć... O Boże! Kolejna fala bólu. Ostrego jak nóż. Jęknęła. Dziecko? Poronienie? Nie, nie, nie! Oddychała szybko, usiłowała się skupić, wziąć się w garść. Panikuje. Nic nie grozi dziecku, z ciążą wszystko w porządku. Wszystko w porządku. Ale ból nie ustępował. Zerknęła na otwarty album, poczuła kolejne ukłucie bólu. Dziecku nic nie jest! Oddychała głośno, płytko i szybko. Skurcze trwały. Nie była w stanie myśleć. Dziecku nic nie jest, nic, nic, nic! Zacisnęła zęby pod wpływem bólu, jaki wywołała przerażająca myśl, że straci kiełkujące w niej życie. Wtedy poczuła krew. Ciepłą, gęstą. Leniwy strumyk. Krwawi. Cholera jasna, krwawi.

Posted in: Bez kategorii Tagged: dezodorant do samolotu, celine dion ile ma lat, kuba wojewódzki życiorys,

Najczęściej czytane:

et nienarodzone ...

dziecko, żeby powstrzymać mężczyznę przed tym, co we własnym mniemaniu musi zrobić, nie dawała Olivii spokoju. Nie chciała ograniczać ukochanej osoby. Nie chciała, by został przy niej kierowany wyrzutami sumienia, a przecież jasno dał jej do zrozumienia, co sądzi o ... [Read more...]

a. Stał na tylnych ...

łapach i łypał zza siatki. – Nie wiem. – Yolanda ze strachem zerknęła na uliczkę, jakby się spodziewała, że brat pojawi się lada chwila. ... [Read more...]

i na futrynie i kolejny na drzwiach. Z trudem opanowała nudności. Potwornie przerażona dotarła do łazienki. Czyja to krew? Twoja. Spójrz na siebie! Spojrzała w lustro nad umywalką. Na twarzy miała czerwone ślady, w nozdrzach zaschniętą krew. Włosy były matowe i zmierzwione. Może dostała okropnego krwotoku z nosa, takiego jak w dzieciństwie, i w jakiś sposób udało jej się go przespać i nic nie zauważyć? Nie... to nie wyjaśniało nacięć na nadgarstkach. Ani krwi rozmazanej po całym pokoju. A te otwarte drzwi... Czy ktoś jej to zrobił? Ze strachu żołądek podszedł jej do gardła. O Boże... ale dlaczego? Kto? Nie, to nie mogła być tylko jej krew. Przecież żyła. Gdyby straciła tyle krwi, z pewnością byłoby po niej. Nikt nie mógłby przetrwać takiej jatki. Oparła się o umywalkę i spróbowała zebrać myśli. Kręciło jej się w głowie i szumiało w uszach, a migrena zżerała mózg. O Boże, a jeśli ten ktoś wciąż tu jest? Nie, to nie miało sensu. Gdyby ktoś próbował ją zabić, to przecież już dawno by to zrobił. Krew we włosach, na ścianach, pod prysznicem zdążyła zaschnąć. Minęło trochę czasu. Albo coś go wystraszyło, albo po prostu poszedł sobie. Albo ty to zrobiłaś i zostawiłaś otwarte drzwi. Nie... Nic nie pamiętała, nie miała pojęcia, co się wydarzyło. Jeśli krew nie jest twoja, to czyja? - Nie wiem - wyszeptała. Może ofiara gdzieś tu jest. Spojrzała w kierunku prysznica, mleczne szkło z krwawym odciskiem dłoni było pęknięte. Boże, pomóż! Zebrała się na odwagę i dotknęła kabiny prysznicowej. Spodziewała się znaleźć trupa z oczami wbitymi w sufit i krwawe ślady ściekające do odpływu. Nerwowo popchnęła drzwi. Nikt się na nią nie rzucił. Żaden trup nie leżał pod prysznicem. Zobaczyła krew rozpryskaną po ścianach i zaschniętą w nierówne strumyki. Zrobiło jej się niedobrze. Co tu się stało? Co?! Cała się zatrzęsła, gdy podniosła dłoń i zobaczyła, że pasuje do odcisku na szybie. - Matko Boska - wyszeptała. Myśl, Caitlyn, myśl. Nie panikuj. Znów zobaczyła swoje odbicie w lustrze. Jak to się stało? Gdzie była, kiedy to się stało? Czyja to krew? Nogi się pod nią ugięły. Oparła się o brzeg umywalki i ochlapała twarz zimną wodą, żeby zachować przytomność. Może nie jesteś sama. Może ktoś tu jest. Gdzieś na dole. Może ktoś się tu ukrył. Jeszcze raz spojrzała w lustro. Biała twarz, potargane włosy sterczące na wszystkie strony, strach czający się w piwnych oczach. Drzwi na werandę były otwarte, a ty nie pamiętasz, żebyś je otwierała. Przesunęła wzrok i zobaczyła odbicie otwartych drzwi i falujące zaplamione firanki. O mało nie zwymiotowała. ...

Czy to możliwe, że do domu dostał się morderca, a ona nic nie słyszała, ogłuszona bólem głowy, który odebrał jej świadomość? Ale przecież nie było żadnego trupa... Tylko jej poharatane nadgarstki i zakrwawiony nos... Przecież morderca nie przychodziłby tu tylko 7 po to, żeby pociąć kogoś na kawałki, a potem zabrać ciało ze sobą. W głowie huczało jej od szalonych myśli. A jeśli ktoś dostał się do domu, to dlaczego alarm się nie włączył? Idiotko, drzwi na werandę nie są zamknięte. Najwyraźniej alarm nie został ustawiony. Oparła się biodrem o blat i zamknęła oczy. To wszystko nie miało sensu. A ona była śmiertelnie przerażona. Może kogoś zaprosiła? Ale kogo? I po co? A jeśli był to nieproszony gość, dlaczego Oskar nie szczekał i nie obudził sąsiadów? Oskar! Gdzie on jest? Zdjęta strachem, jeszcze raz spojrzała z przerażeniem na plamy na podłodze. Tylko nie pies... nie Oskar! Pokonawszy strach, wytarła twarz rękawem zakrwawionej koszuli i ruszyła w kierunku schodów. Zagwizdała cicho. Nic. Coś ścisnęło ją za gardło. Lepiej znajdź sobie coś do obrony. Tak na wszelki wypadek. Nie miała w domu broni, nigdy nie wierzyła, że pistolet zapewni jej bezpieczeństwo. Przygryzając wargi, chwyciła hantle, z którymi ćwiczyła zwykle przed telewizorem. Wolno posuwała się korytarzem i wytężyła słuch. Starała się usłyszeć coś poza szaleńczym biciem własnego serca. W domu panowała cisza. Spokój. Tak jakby nie groziło jej żadne niebezpieczeństwo. Weź się w garść. Postaraj się, Caitlyn. Nie pozwól, żeby sparaliżował cię strach! Zaciskając mocniej palce na swojej broni, zajrzała do drugiej łazienki. Pusto. Spocona ze zdenerwowania, powoli otworzyła drzwi kolejnej sypialni i serce zabiło jej mocniej. Jak zawsze, gdy zaglądała do pokoju córki. Ulubiony pluszak Jamie, króliczek z klapniętymi uszami, leżał oparty o poduszki na szerokim łóżku przykrytym ręcznie szytą narzutą w pastelowych kolorach. Sufit wciąż pokrywały świecące gwiazdy i chmurki, które namalowała dla Jamie. Ale pokój był pusty i pomyślała ze smutkiem, że zaczyna pachnieć stęchlizną i starością, przypominając o odejściu dziecka. Sto lat, Jamie... znów zabrzmiały jej w uszach fałszujące dziecięce głosy. Nie wchodź tam. Nie teraz. Zacisnęła na hantlach spocone palce. Pełna niepokoju wśliznęła się do swojego gabinetu. Biurko, stół kreślarski, komputer stały jakby nigdy nic, na biurku panował niewielki bałagan. Ale nikt nie czaił się w kącie ani w szafie. Odwróciwszy się, dostrzegła w ciemności jakąś postać. Nie! Straciła na chwilę oddech, zanim zdała sobie sprawę, że to jej własne odbicie w dużym lustrze wiszącym na drzwiach. Omal nie zemdlała. No, Caitlyn. Weź się w garść! Po cichu zeszła po schodach, palce lewej ręki przesuwała po poręczy, a prawą zacisnęła mocno na hantlach. Ale gdy zeszła na dół, nikt nie wyskoczył na nią z nożem. Nikt nie strzelał. Nie... Usłyszała krótkie głośne skrzypnięcie. Podeszwa skórzanego buta? Zamarła. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 www.poradyprawne.malbork.pl

WordPress Theme by ThemeTaste