- Tak samo jak ty, mój drogi, dla swoich księżniczek, markiz i... kto to był ostatnio? Barmanka z Chelsea?

  • Adela

- Tak samo jak ty, mój drogi, dla swoich księżniczek, markiz i... kto to był ostatnio? Barmanka z Chelsea?

09 August 2022 by Adela

- Moja droga - roześmiał się - gdybyśmy rzeczywiście mieli te wszystkie romanse, o które nas posądzają, musieliby nas leczyć. Z czułością, jaką demonstrowała wobec nielicznych mężczyzn, dotknęła jego policzka. - Komu innemu powiedziałabym: mów za siebie. Ale skoro oboje wiemy, że nigdy nie byliśmy kochankami, choć o naszym romansie rozpisywały się wszystkie brukowce, zapytam tylko, jak twoje sprawy sercowe? - Zagmatwane - odparł. Właśnie wtedy spostrzegł Bellę ukradkiem wślizgującą się do sali. - Strasznie zagmatwane - powtórzył roztargniony. - Przeproszę cię na moment, dobrze? - Naturalnie. - Natychmiast zorientowała się, kto zaabsorbował jego uwagę. - Bonne chance, Edward. Ledwie Bella zdążyła znaleźć sobie miejsce w pustym kącie, już był przy niej. - Dobry wieczór, lady Isabell. - Wasza Wysokość. - Z premedytacją użyła jego tytułu i wykonała przepisowy ukłon. Kiedy się wyprostowała, chwycił ją za ręce, najwyraźniej mając za nic wymogi etykiety. - Zwykle kobieta spóźnia się po to, żeby mieć wielkie wejście, a nie chować się po kątach. Niech go wszyscy diabli, pomyślała, czując, że gwałtownie podskoczył jej puls. Szybko się opanowała, ale zauważyła, że wzbudzili zainteresowanie paru osób. I na tym skończyła się jej próba dyskretnego wtopienia się w tłum. - Wolę obserwować, niż być obserwowaną. - A ja wolę patrzeć na ciebie. - Skinął na kelnera i osobiście podał jej kieliszek wina. - Jesteś bardzo zwinna - pochwalił. - Widziałem, jak wchodziłaś. Założę się, że nawet w pustym pokoju nikt nie usłyszałby twoich kroków. Musiała przyznać mu rację. Tę cenną umiejętność zawdzięczała treningom tae kwon do i lekcjom baletu w dzieciństwie. - Od dziecka wpajano mi, że nie należy nikomu przeszkadzać. - Przyjęła kieliszek, gdyż dzięki temu przynajmniej mogła oswobodzić jedną rękę. - Przepiękna sala - pochwaliła, wskazując lustra, które niezliczoną ilość razy powielały ich odbicie. - Cieszę się, że ci się podoba. Sam mam do niej wielką słabość. Teraz, kiedy była obok, czuł się spokojny i zrelaksowany. Miał wrażenie, że dzięki niej wszystko nabiera właściwych proporcji. - Tak się złożyło, że kolekcję luster zapoczątkował mój imiennik żyjący parę wieków temu. Legenda głosi, że ów książę Edward był okropnie próżny. A że natura poskąpiła mu urody, kupował sobie lustra w nadziei, że któreś okaże się dla niego łaskawe. Roześmiała się, zapominając na moment, co naprawdę robi w tym towarzystwie. Nawet zdawało jej się, że sama jest częścią tego bajkowego świata. - Gdyby nie to, że dokoła nie brak próżnych głupców, sądziłabym, że wymyśliłeś tę historię. - Wiesz, że masz bardzo zmysłowy śmiech? - szepnął. - Kiedy go słyszę, od razu widzę cię z rozpuszczonymi włosami, jak wtedy na plaży. Musi z tym natychmiast skończyć. Jak może z takim zachwytem słuchać mężczyzny, który ma zasłużoną opinię podrywacza? Na dodatek zapomniała się akurat teraz, kiedy powinna bezustannie mieć się na baczności. W końcu rozgrywa najbardziej niebezpieczną partię! - Czy nie powinieneś zająć się gośćmi? - zapytała chłodno. - Już to zrobiłem. - Pieszczotliwie przesunął palcem po kostkach jej dłoni. Ten drobny, ale bardzo intymny gest sprawił, że pożałowała, iż nie może być dla niego miła. - Zabawiałem ich, czekając na ciebie. - Przysunął się bliżej. - Pięknie pachniesz. - Edward, proszę! - Niewiele brakowało, a odepchnęłaby go. W porę przypomniała sobie, że wiele osób ich obserwuje, więc podniosła kieliszek, markując w ten sposób niepotrzebny odruch. - Bello, nawet nie wiesz, jaka to przyjemność widzieć cię wytrąconą z równowagi. Tracisz pewność siebie tylko wtedy, kiedy się do ciebie zbliżam. Przełknęła tę prawdę jak gorzką pigułkę. - Patrzą na nas - syknęła. - Więc spotkaj się ze mną później w ogrodzie. Chcę być z tobą sam. - To byłoby nierozsądne. - Obawiasz się, że cię uwiodę? - W jego głosie rozbawienie mieszało się z arogancją. - Nie. Po prostu będę się czuła niezręcznie. - Doskonale. Zrobię wszystko, żebyś właśnie tak się poczuła. To będzie dla mnie prawdziwa rozkosz. - Jego szept pieścił jej ucho z taką samą czułością, z jaką po chwili usta dotykały jej dłoni. - Chcę się z tobą kochać w jakimś ciemnym, cichym zakątku. Bardzo wolno i łagodnie. Z trudem opanowała dreszcz podniecenia. Wiedziała, że z nim mogłoby być wspaniale. Gdyby tylko... W jej życiu nie było miejsca na gdybanie. Ono oznaczało niepewność, ta zaś była śmiertelnie niebezpieczna. Zmobilizowała się i spojrzała mu w oczy. Mówił poważnie! W oczach miał najprawdziwsze pożądanie. A oprócz tego dobroć i szczerość, przez które o mało co się nie rozkleiła. Mogła zachwycać się tym, że chciał jej ofiarować coś prawdziwego, że potrafił dojrzeć w niej piękno, ale nie mogła tego przyjąć. Był tylko jeden sposób, by natychmiast przerwać to, co nie powinno było nigdy się zdarzyć. Musiała go boleśnie zranić, dotknąć do żywego. I musiała zrobić to teraz. - Domyślam się, że takie wyznanie powinno mi schlebiać - powiedziała sucho. - Wybacz, ale wiem, że akurat pod tym względem nie jesteś specjalnie wybredny. Mocno ścisnął jej dłoń, ale zaraz ją puścił. Z wyrazu jego oczu odgadła, że ostrze sięgnęło celu. - Byłbym wdzięczny za parę słów wyjaśnienia. - Tu nie ma czego wyjaśniać. Wszystko jest oczywiste. A teraz proszę mnie przepuścić. Za chwilę sprowokujesz scenę. - Nie po raz pierwszy... Zaniepokoił ją jego ton. Wiedziała, że jeśli go będzie dłużej prowokować, temperament weźmie górę nad dobrym wychowaniem. Musi być ostrożna. Jeden fałszywy krok, a następnego ranka znajdzie się na okładkach brukowców. - Chcesz wyjaśnień, proszę bardzo. - Ostrożnie postawiła kieliszek na pobliskim stoliku. - Żeby wzbudzić twoje przelotne zainteresowanie, wystarczy po prostu być kobietą. I jeszcze jedno. Nie będę ukrywała, że akurat w moim przypadku sympatia nie jest odwzajemniona. - Kłamiesz! - Nie! - przerwała mu ostro. - Rozumiem, że mężczyźnie twojego pokroju trudno przyjąć odmowę. Ale ja jestem prostą osobą i cenię proste wartości. A twoja opinia, jak sam powiedziałeś, wykracza daleko poza granice Cordiny. Zrobiła pauzę i z drżeniem serca obserwowała grymas, który pojawił się na jego twarzy. Och, Edward! Tak mi przykro! Przepraszam! - Nie przyjechałam tu po to, żeby być dla ciebie rozrywką - szepnęła, odsuwając się od niego. Szybko wyciągnął rękę, by ją powstrzymać. Zastygła więc w miejscu i czekała, co będzie dalej. - Nie jesteś dla mnie rozrywką, Bello. - Tym bardziej mi przykro. Przepraszam, że cię rozczarowałam. A teraz, jeśli pozwolisz, chciałabym porozmawiać z Alice. Jeszcze przez chwilę trzymał ją za rękę. Jego gorące palce parzyły jej skórę. Jednak gdy się odezwał, głos miał zimny i obcy.

Posted in: Bez kategorii Tagged: kuba wojewódzki życiorys, ładny makijaż oka, ładny makijaż oka,

Najczęściej czytane:

r znalazł chłopca w ...

stołówce i wspomniał mu o wizycie rodziców. Danny tak się zdenerwował, że ktoś z personelu musiał odprowadzić go do jego pokoju. Najwidoczniej chłopak jest w zbyt dużym szoku, żeby stanąć twarzą w twarz ze swoimi ... [Read more...]

rać. Zmieszał się ...

nawet. Tego jeszcze brakowało! – Jak... Jak pani się nazywa? – spytał, dysząc ciężko. – Lidia Jewgieniewna – z roztargnieniem odpowiedziała panna, zrobiła krok w kierunku ... [Read more...]

się do ...

zbijania dwóch trumien, jednej dla żony, drugiej dla siebie, powiedział bowiem stanowczo, że żyć dalej nie chce. Wieczorem wsiadł do łódki, wypłynął na środek jeziora i uwiązawszy sobie u szyi kamień, wskoczył do wody – z brzegu wielu to ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 www.poradyprawne.malbork.pl

WordPress Theme by ThemeTaste